Już dziś odbędzie się w Sejmie pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych - ustawy, która ma wprowadzić tzw. "opłatę drogową". W myśl jej założeń czekają nas podwyżki paliw nawet o 25 groszy na litrze.
Projekt ustawy o Funduszu Dróg Samorządowych posłowie Prawa i Sprawiedliwości złożyli tydzień temu. Po raz kolejny jest to projekt poselski, który nie wymaga przeprowadzenia konsultacji społecznych. Uwagę zwraca także tempo prac w tym temacie, bo już w środę 12 lipca będzie jego pierwsze czytanie.
Podwyżki na drogi
Nowy pomysł PiS zakłada wprowadzenie Funduszu, z którego finansowane byłyby budowy i przebudowy dróg lokalnych: gminnych, powiatowych oraz mostów w ciągach dróg wojewódzkich.
Głównym źródłem jego finansowania byłaby tzw. opłata drogowa. W teorii płacić mają ją producenci i importerzy paliw, ale trudno spodziewać się innych efektów niż podniesienia cen paliw na stacjach.
Początkowo stawka ma wynosić 200 zł za 1000 l benzyn i olejów napędowych lub 369,69 zł za 1000 kg gazów, a potem może rosnąć w zależności od inflacji. Według szacunków może to przynieść podwyżki paliw na stacjach o 25 groszy na litrze.
W ten sposób PiS planuje pozyskać około 4-5 miliardów złotych rocznie. Jednak na drogi lokalne miałoby trafiać 50% wpłat, druga połowa zostałaby przeznaczona na Krajowy Fundusz Drogowy, czyli na inwestycje na drogi krajowe.
Podobnie jak ze schetynówkami
Drogami lokalnymi dalej będą zajmowały się samorządy. Jak zatem środki do nich trafią? W uzasadnieniu do projektu ustawy czytamy, że zasadniczo jednostki samorządu terytorialnego mogą otrzymać dofinansowanie z Funduszu budowy i przebudowy dróg w wysokości 50% kosztów realizacji każdego zadania. Nabór wniosków do realizacji będzie przeprowadzał wojewoda, a wnioski będzie oceniała specjalna komisja. W tym względzie nowy system jest bardzo podobny do istniejących już tzw. "schetynówek".
Część wpływów FDS będzie przeznaczona na wnioski bezpośrednio oceniane przez ministra właściwego do spraw transportu – dotyczy to zadań szczególnie istotnych dla zapewnienia spójności sieci dróg publicznych lub bezpieczeństwa ruchu, w tym zadań dotyczących budowy i przebudowy mostów w ciągu dróg wojewódzkich
W mediach - wrzawa
W mediach społecznościowych od kilku dni trwa zażarta dyskusja na ten temat. Politycy opozycji zarzucają PiS-owi, że wyciąga rękę do kieszeni podatników, a przy okazji robią sobie kampanię samorządową. Szczególnie popularna na Facebooku i Twitterze jest grafika przygotowana przez partię Kukiz'15, w której wyliczone są roczne podwyżki dla przeciętnego kierowcy - w zależności od tego ile pali jego auto oraz ile kilometrów przejeżdżą w ciągu 12 miesięcy.
Fragment grafiki opublikowanej przez polityków Kukiz'15 (pełna grafika pod artykułem w galerii).
Nie brakuje też głosów, które mówią o potrzebie doinwestowania dróg lokalnych - jednak nie poprzez wprowadzanie nowej "daniny", a oszczędności i zmiany w zarządzaniu obecnymi środkami.
Głos w tej sprawie zabrali też Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej, którzy na swojej stronie opublikowali komentarz (TUTAJ-klik). Czytamy w nim m.in.:
Ten wzrost (cen paliwa - dop. red.) nie dotknie wyłącznie kierowców – przełoży się bowiem także na wyższe koszty firm, a to oznacza wzrost cen wszystkich towarów i usług. Podwyżki dotkną więc całą gospodarkę i każdego obywatela.
(...) Projekt ma być procedowany w ekspresowym tempie. Miał być rozpatrywany w piątek 14 lipca, ale posiedzenie przełożono na jutro, czyli środę – 12 lipca. A jak wiemy szybkość w legislacji nie idzie w parze z jakością. Projekt jest kontrowersyjny, wzbudza dużo zastrzeżeń, a mimo to może zostać uchwalony już za 2 tygodnie (26-28 lipca) i wejść w życie jesienią.
Skontaktuj się z autorem tekstu: MarBas |