11 listopada 2013 roku w Tczowie miała miejsce wyjątkowa inscenizacja historyczna, której autorem i reżyserem jest znany radomski historyk i twórca wielu widowisk i inscenizacji historycznych – Przemysław Bednarczyk. Fragmenty tej inscenizacji zostały wykorzystane w filmie „Rozstrzelany Dzień Niepodległości” oraz w reportażu „Czas nie zagłuszył krzyku”.
Premiera filmu „Rozstrzelany Dzień Niepodległości”, jak i reportażu „Czas nie zagłuszył krzyku” miała miejsce już dwukrotnie. Najpierw 7 lutego w szkole w Tczowie, następnie 14 lutego w Domie Ludowym w Bartodziejach.
W reportażu odnajdziemy skrót wydarzeń upamiętniających obchody 70. rocznicy niemieckiej zbrodni na mieszkańcach Tczowa, Borek, Rawicy, Drożanek i Kazimierzowa, które miały miejsce 11 listopada 2013 roku. Znajdują się również w nim fragmenty filmu „Rozstrzelany Dzień Niepodległości”, które podkreślają nie tylko podniosły charakter reportażu ale również uwiarygodniają go.
Kilka słów o filmie!
Film „Rozstrzelany Dzień Niepodległości” opiera się na dramatycznych wydarzeniach, do których doszło 11 listopada 1943 roku w Tczowie. Żandarmi ze Zwolenia i gestapo z Radomia w Dzień Niepodległości brutalnie zamordowali 31 mieszkańców gminy. Wśród ofiar znalazła się kobieta – Maria Kutyła. 70 lat temu o świcie żandarmi wyciągali z domów mężczyzn, których nazwiska widniały na liście jaką miał jeden z oficerów. Następnie przywożono ich pod tczowski kościół, gdzie przez kilka godzin znęcano się nad nimi.
Po katordze jaką przeszli oni pod kościołem i po przesłuchaniach w miejscowej szkole, oprawcy w końcu zabrali ich w miejsce kaźni, które przygotowane było po przeciwnej stronie drogi. Był to dół do którego wprowadzali po 10 młodych mężczyzn, kładli ich i następnie jednym krótkim strzałem w tył głowy odbierali im życie.
Niemcy rok po egzekucji zrobili wszystko by zatrzeć ślady. Dokonali ekshumacji i spalenia zwłok zamordowanych w 1943 roku młodych ludzi.
Fragment reportażu "Czas nie zagłuszył krzyku"
Wspomnienia świadków!
Film powstał na bazie szczegółowych wspomnień osób, które pamiętają te tragiczne wydarzenia. Twórcy wydobyli z nich to co najważniejsze i najistotniejsze. Jest on skierowany przede wszystkim do młodych ludzi, oddaje atmosferę grozy, tragizmu i strachu. Nie odpowiada jednak na pytanie dlaczego doszło do tej zbrodni.
- Relacje przekazane przez świadków były bardzo wstrząsające. Nie chodziło nam jednak o to by pokazać obraz przesiąknięty brutalnymi scenami. Stworzyliśmy film, który klimatem, narracją, muzyką, relacjami światków, symbolami i obrazami, które momentami w sposób mocny, ale nie do końca dopowiedziany opisują co się działo. Myślę, że osiągnęliśmy cel, czyli wydobyliśmy dramatyzm tamtych chwil. – informował Przemysław Bednarczyk
Głównymi bohaterami fabularyzowanego dokumentu są świadkowie wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat. Mieli oni wtedy po kilka, czasem kilkanaście lat. W filmie wzięli również udział członkowie grup rekonstrukcyjnych z Puław i Radomia, kobiety z koła gospodyń wiejskich w Bartodziejach i młodzież z ochotniczych straży pożarnych.
Warto również dodać, że prokuratora ma wkrótce wznowić śledztwo w sprawie mordu w Tczowie. Zbrodnia, która wydarzyła się w Tczowie w 1943 roku była zbrodnią ludobójstwa, więc nie uległa przedawnieniu. Ponownie zostaną przesłuchani świadkowie, którzy pamiętają tamte wydarzenia. Mimo, że żadnych winnych już przed sądem nikt nie postawi. Film Bednarczyka spowodował to, że IPN pochyli się raz jeszcze nad sprawą. Sprawdzi dokumenty oraz wystąpi do niemieckich instytucji, które w latach 50 i 60 nie miały zgromadzonej dokumentacji wszystkich zbrodni. Być może uda się odnaleźć dokumenty nawiązujące do tczowskiej tragedii.
Skontaktuj się z autorem tekstu: M_Celi |